piątek, 30 sierpnia 2013

Women's Health no 2!


Jest dres, jest leżaczek, jest balkon i woda z cytryną.

Jest relax i nowy numer Women's Health. 

Chłonę!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Nowe wyzwanie - szpagat!

Skąd się wzięło? Trochę pokręcona historia. Stwierdziłyśmy z kumpelą, że czas znaleźć męża. No i od słowa do słowa, od pomysłu do pomysłu wyszło, że trzeba umieć zrobić szpagat i wtedy faceci znajdą się sami :D hahaha głupi pomysł, ale motywacja jest! A jak jest motywacja to i sukces będzie.
Inspiracja wzięła się od Agaty o której już wcześniej pisałam. Agata zrobiła szpagat w miesiąc. Ja oczywiście nie jestem, tak rozciągnięta jak ona na początku. Ale mam nadzieję, że się uda :D

Czas realizacji:
-30 września - szpagat wykroczny (Szczerze powiedziawszy nie wiem czy dam radę, bo jestem bardzo słabo rozciągnięta. Ale będę walczyć!)
31 grudnia - szpagat poprzeczny i wykroczny

Jak to zrobię?

Ćwiczenia tej Pani. Raczej klasyczne, proste. To co ona tutaj robi, ja robię jakieś 15 minut albo więcej. Liczę do 3, wydycham powietrze, pogłębiam, liczę do 3.... itd
Wczoraj robiłam je podczas oglądania serialu, zdecydowanie się sprawdza.



I ćwiczenia tego Pana - do szpagatu poprzecznego. Oczywiście nie jestem w stanie zrobić większości tego co on, ale ważne żeby posiedzieć długo w pozycji, pogłębiać, rozciągać i zmierzać do celu!


Wczoraj robiłam ćwiczenia z obu filmów. Nie wiem czy to dobrze, że od razu rozciągam się w obie strony. Myślę, że to niczemu nie szkodzi. Dużo siedzę na podłodze, nawet teraz pisząc trochę rozciągam nogi, ponieważ po wczorajszym rozciąganiu mam delikatne zakwasy :D

Znacie jeszcze jakieś filmy albo sposoby rozciągania do szpagatów?
 Chętnie obejrzę, poczytam, przetestuję. 

How's that


Siłownie zewnętrzne się szerzą! Pojawiają się wszędzie, widoczne są nad jeziorami, nawet Warszawa planuje zaopatrzyć się w taką siłownię dla każdej dzielnicy miasta. Oczywiście powstała taka i u mnie. Dla małego miasta (około 25 tys) taka siłownia jest nowością, wiele osób pewnie nawet nigdy w życiu takiej nie widziało. Przeszłam się w jej okolice zobaczyć jak to wygląda, jakie są sprzęty itp. Niestety nie mogłam skorzystać z żadnego przyrządu, ponieważ wszystkie były pozajmowane przez gromadki dzieci. Jest 10 sprzętów, na każdym wszystko ładnie opisane (partia mięśniowa i opis ćwiczeń) więc podoba mi się to jak najbardziej. Mam tylko wielką nadzieję, że siłownia nie stanie się nowym miejscem nocnych imprez alkoholowych w naszym mieście. Szkoda by było tak fajnej inicjatywy. Sama nie mogę się doczekać, kiedy przejdzie dziecięcy szał i będzie można tam pobiec i poćwiczyć ;D

A co w moim treningowym życiu? Ostatnio słabo, nightskating (dla mnie prawdopodobnie przedostatni w tym sezonie :( ), weekend w Wawie, potem Łódź, w końcu Toruń i 3-dniowa wizyta moich sióstr w czasie której pewnie nie bardzo będę miała czas pójść na siłownię.
Ale za to kupiłam sobie nowe buty! Są świetne! Leciutkie i wygodne prawie jak free runy. I to za jedyne 100! Znalazłam je w Deitchmanie, kompletnie przypadkowo (z resztą jak zwykle :P) Co prawda jeszcze nie testowane w biegu, ani na silowni, ale chodzilam w nich po domu caly dzień i je kocham ;D

Plany wrześniowe:
15-go Color_Fun 5km
29-go Bieg na piątkę
Czyli w pewnym sensie robię podsumowanie tego co zrobiłam w tym roku. Jeszcze nigdy nie startowałam w takich biegach. W sumie zainteresował mnie Maraton na rolkach który odbywa się w ramach Maratonu Warszawskiego. Ale to są 42 km które trzeba zrobić w czasie 2,5h z tego co rozumiem. Więc to chyba nie dla mnie. Ja robię jakieś 25 km w 2h.

 Coś dla ucha albo bardziej oka.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Za duże łapy.

Co tam u Was? Coś tam u mnie.
Treningi lecą całkiem ładnie. Co prawda jedzenie nie jest idealne, motywacji do nauki też nie ma (a powinna być i to nie mała). Motywacja do ćwiczeń jest ogromna! Dziś udało mi się znów zrobić 5 km biegiem na powietrzu. Często zdarza mi się to na siłowni, a na dworzu jakoś biegać nie lubię. Ale jestem z siebie dumna. Chociaż już teraz czuję, że powietrze jest chłodniejsze i biega mi się mniej przyjemnie niż w te upały, które były jeszcze kilka dni temu. Na serio je lubiłam, lubiłam w ten upał jechać 20 km na rowerze, lubiłam biegać i robić inne rzeczy w takich temperaturach. Będę za nimi tęsknić.

Wczoraj byłam na nowiutkim basenie uniwersyteckim w Toruniu. Można się do wielu rzeczy przyczepić, mógłby być totalnie lepszy i nowocześniejszy... i praktyczniejszy. No, ale zbudowali taki jaki jest (np. bez normalnych trybun) więc trzeba się zadowolić tym, że w ogóle jest. I to całkiem blisko mojego mieszkania! :D Zrobiłam wczoraj 2,5 km i jestem radosna. 
Dziś robiąc Skalpel zauważyłam, że moje barki są większe. To na 100% skutek tego, że w ostatnich tygodniach popływałam trochę więcej niż zwykle.
Nie wiem czy to widać na zdjęciach. Uważam, że mam za duże ramiona i te mięśnie takie przy karku. Nawet nie wiem co miałabym robić, żeby je zmniejszyć. Nawet w google wpisałam "jak zmniejszyć biceps", ale nic takiego nie ma. Wszyscy chcą zwiększać :D
A może to już paranoja i obsesja na punkcie ramion?
Muszę ograniczać basen, to akurat pewność.

A tak poza treningami... to robiłam z mamą ostatnio dżem :D W sumie miałam mały wkład, ale jednak! Będę miała dżemiki z brzoskwiń i wiśni na zimę. Jest radość! :)










Macie tutaj jeszcze jeden niemały motywator.
Bo marzenia i cele są po to, żeby je spełniać!


sobota, 10 sierpnia 2013

Co zakładam na siłownię.


Napiszę dziś o kilku ciuszkach w których ćwiczę.

 Najpierw biustonosz (czyli podstawa kobiecego fitnessu!)


Na samym początku ćwiczyłam w normalnym biustonoszu na który miałam założony taki sportowy top i na to jeszcze bluzkę. Było ok… tyle, że podczas treningów zwykłe biustonosze się po prostu niszczą, często uwierają i nie pełnią swojej roli tak jak powinny. Trochę nosiłam się z kupnem sportowego biustonosza, pierwsze na co zwróciłam uwagę przy wyborze to to, aby miał on zapięcie. Nie chciałam topu tak po prostu wkładanego, bo twierdziłam (i twierdzę do tej pory), że rozciągnie się on podczas częstego zakładania i zdejmowania, i nie będzie już taki dobry. No i w końcu, wybrałam się na zakupy, przeszukałam Decathlon, sieciówki sportowe i znalazłam ten prawie idealny w sklepie Nike.

Jestem naprawdę zadowolona z kupna tego biustonosza. Dzięki temu, że jest zapinany z tyłu – mam pewność, że się nie rozciągnie i że dobrze trzyma mój biust. Zapięcie kompletnie nie uwiera, jest proste w obsłudze i w ogóle go nie czuć podczas treningu. Nie wiem tylko, czy do moich piersi nie powinnam mieć, pomimo wszystko, biustonosza, który będzie podtrzymywał je oddzielnie. Mam rozmiar małe C i w teorii do końca pewna nie jestem. No, ale w praktyce sprawdza się ten więc chyba jest ok. ;D Kupiłam rozmiar B/C. Biustonosz jest idealnie przyległy, obcisły i wygodny. Nawet podczas ciężkich treningów z mnóstwem podskoków i szeroką gamą ruchów – nic mi się nie przesuwa i nie boli, nie muszę się łapać z piersi, gdyż mój biustonosz idealnie je podtrzymuje ;D

Poza tym jest po prostu ładny. Mógłby mieć trochę żywszy kolor, ale ten też jest fajny.

Co do wad… bo przecież nie mogłoby się bez nich obyć. Biustonosz ma trochę zbyt cienkie ramiączka. Na początku stwarzało to dyskomfort i bałam się po prostu, że będzie mnie uwierać cały czas. Po czasie jednak przyzwyczaiłam się i teraz jest już ok. ;D


A teraz spodnie:

Pierwsze, które kupiłam (i moje ulubione) to Adidaski Essentials, za kolano, idealnie przyległe. Gdy je pierwszy raz przymierzyłam, szycia z tyłu wydawały mi się dziwne i krzywe. Ale stwierdziłam, że wyglądam w nich dobrze więc kupiłam. Ćwiczę w nich już kilka miesięcy i nie mam zastrzeżeń. Idealne na siłownie, na pilastes, na fitness. Można się rozciągać i można skakać. Nie spadają, nie uwierają. Dużą zaletą jest to, że mają dość wysoki stan co od razu poprawia wygląd brzucha, delikatnie opina, a przy tym nie ściągają się z tyłka np. podczas jogi. Ogólnie kocham je, są na prawdę rewelacyjne.



Kolejne spodenki to już Nike do biegania. Kupiłam je w sumie przypadkowo. Od dłuższego czasu rozglądałam się za krótkimi spodenkami na lato, ale nic konkretnego nie spotykałam. No i nagle się natknęłam na Nike Twisted Tempo Short. Są wygodne, nie uwierają, raczej nie krępują ruchów. Fajnie wyglądają, ciekawie łączą kolory. Największą ich zaletą jest to, że mają z tyłu kieszonkę idealną na telefon. Nie mam jeszcze opaski, żebym mogła biegać z telefonem na ramieniu, więc kieszonka sprawdza się idealnie podczas biegania. Poza tym zawsze mogę tam wrzucić 2 zł na wodę i klucz od domu, co na prawdę jest zbawieniem. Ponadto z tego co czytałam, wyposażone są w elementy odblaskowe (białe szycia), które widoczne są podczas wieczornych treningów. Ale tego akurat nie sprawdziłam, nie wiem czy rzeczywiście światło się odbija od tych paseczków.
Co do wad – jak to spodenki do biegania, nie zbyt nadają się na fitness. Podwijają się na dole, nie są zbyt uciągliwe co przeszkadza np. w robieniu przysiadów czy choćby skipie A. Ale i tak je kocham! Głównie za tę kieszonkę :P

 Ogólnie rzecz biorąc mam wielką nadzieję, że z nowym rokiem akademickim kupię jeszcze kilka rzeczy :D Mam ochotę na jakieś leginsy znów. Na zimę byłyby idealne. KOCHAM SPORTOWE CIUCHY!

Wykorzystano zdjęcia: www.keller-sports.com, www.fitnesstrening.pl

czwartek, 1 sierpnia 2013

Każdy ma podsumowanie. Mam i ja!

Początek sierpnia, czas na podsumowanie.
Lipiec był miesiącem w którym miałam sprawdzić moją silną wolę i siłę do działania. Zostałam w rodzinnym domu z pełną lodówką i szafkami pełnymi pokus. Ogólnie jestem osobą, która największą ochotę na obżarstwo ma wtedy kiedy nikt nie widzi. Wydaje mi się, że wywodzi się to z tego, że mam dwie młodsze siostry z którymi zawsze musiałam się dzielić. Pamiętam, że już gdy byłam mała sprawiało mi przyjemność chowanie sobie słodyczy i zjadanie w samotności, kiedy wszystko bedzie tylko dla mnie.
Teraz też mam takie zapędy. Jak zostaję sama to od razu bym coś spsociła i wszamała. Dlatego szczerze mówiąc bałam się zostać "sam na sam z lodówką", no ale jakoś dałam radę.
Lipiec był też miesiącem kiedy wróciłam na basen. Treningów nie było dużo, ale przekonałam się, że miłość do wody jest wieczna ;D
Co do nowości to założyłam sobie też notatnik. Przez cały miesiąc zapisywałam co jadłam (bez oszukaństw!) i co trenowałam. Fajnie teraz to wszystko przejrzeć.

Moje treningi. (krzyżyk to 1 dzień okresu)
Moj lipiec wyglądał tak:

-8 dni bez treningu +2 dni prawie nic nie robienia
-8 dni słodyczowych
-2 obiady w KFC
-3 razy piłam alkohol
-8 razy biegałam
-3 razy jeździłam na rolkach (w tym 1 Nightskating)
-6 razy pływałam
-2 razy jeździłam na rowerze
-poza tym wszystkim robiłam treningi z Mel B, Ewką, ABS-y i super ;D

Podsumowując:
-piłam za mało wody
-robiłam za mało brzucha
-poległam w kfc
-dałam radę z treningami i nie odpuszczałam
-jadłam dużo owoców
-trochę za mało świeżych warzyw
-chyba podobam się sobie

Plany na sierpień:
-niestety nauka (szczerze mówiąc mam egzystencjalną niemoc i odechciało mi się studiowania)
-treningi w Pure (będę w Toruniu i nie będę miała ze sobą roweru, ani ukochanego basenu ;( )
-zdrowe jedzonko (więcej sałatek)
-pić zieloną herbatkę
-NIE ODPUSZCZAĆ (i w nauce i w treningach)
-poznać nowych ludzi (tak straaasznie mam ochotę na jakąś nową ekipę pełną życia)