środa, 31 lipca 2013

Tylko trening i padam spać.

Padam po całym dniu pracy, treningu i wszystkim innym. Wrzucam tylko mój dzisiejszy trening i lecę spać.

5 km biegu + Total fitness 2 z Tomkiem który pięknie zdejmuje koszulkę i daje czadu w ostatniej rundzie ;D Było raczej lajtowo, w TF robiłam pajacyki w przerwach, spociłam się i zmachałam. Dobry trening, chociaż nie zbyt mocny jak na mnie. Z resztą pisałam już o tym tutaj. Moje wrażenia nie zmieniły się od 1 razu. :P



Już jutro kolejny nightskating! <3 A na dobrą noc macie moją miłość ostatnich dni. Głos <3

wtorek, 30 lipca 2013

Like it!

Wycieczka. Moje nogi nad resztkami mostu
Ojjj, lubię mieć wolne dni kiedy mogę zaplanować dużo sportu, dwa treningi czy po prostu poświęcić czas tylko sobie... o ile nie poświęcam go na objadanie się ;)
Dziś poleciałam z TURBO, potem chciałam zrobić trening na brzuch, ale niestety w połowie odpadłam. Trening Jillian nie jest mocno męczący, ale po Turbo niestety nie dałam już rady. Odpadły mi nogi i ręce (a w perspektywie był jeszcze wieczorny basen)
Na maksa mam ochotę zrobić sobie jednodniowy maraton. Dokładnie planuję 20km rower, 11 km kajak, 20 km rower. Plan jest, chętni są, czasu brak. Ale jeszcze to zrobimy! Nadejdzie ten moment ;D




Między treningami był czas na kolejny koktajl (mam ostatnio na ich punkcie obsesję!). Najchętniej żyłabym tylko na koktajlach. Są pyszne, chłodzące i zdrowe.
Dziś był banan + arbuz. Ja dodałam jeszcze trochę mleka, ale było ono kompletnie nie potrzebne, bo tylko rozrzedziło mi koktajl.
Arbuza dostałam z Chorwacji. Przywieźli mi rodzice. Kocham go (chociaż już się kończy) Mogłabym go jeść cały czas... szkoda tylko, że tak strasznie duży brzuch jest po nim. :(


No i wieczorem się na ten basen wybrałam. Zrobiłam 2,3 km w 55 minut chyba. W miarę ok, ale byłam zmęczona więc przyłożyłam się tylko do pierwszego kilometra, a potem raczej płynęłam lajtowo.  

Macie tutaj piękny film. Akwarium w Japonii. (pełny ekran i HD!!!) Zapraszam ;)



poniedziałek, 29 lipca 2013

Rower i kolejny shake

Po wczorajszyj rolkach znów mam masakryczne odciski! I to na obu stopach od wewnętrznej strony. Ja już nie wiem co mam robić... Po każdej dłuższej przejażdżce na rolkach mam tydzień wyjęty, bo bolą mnie odciski. Niby na rower wsiądę, ale rolek nie dotknę, bo boli. Chciałabym jeździć dwa razy w tygodniu, a nie ma takiej opcji przez te odciski. Czy Wy też tak macie?

Dziś pojechałam sobie nad zalew blisko mojego miasta (20 km) na rowerze. Odbywał się tam mini triathlon (o którym nie wiedziałam). Trochę się zdenerwowałam, bo tam było tylko około 1,5 km pływania, 20 km roweru i 5 km biegu. Myślę, że dałabym radę, a nie startowałam, bo nic o tym nie wiedziałam. Tym bardziej się zdołowałam, że większość zawodników płynęła dużo gorzej niż ja. Ok, mogli mocno nadrabiać rowerem i biegiem... pomimo wszystko, byłam zła, że nie zabrałam kostiumu... Ale może jeszcze coś takiego będzie. To przecież dopiero połowa wakacji! :D

Łącznie zrobiłam 40 km na rowerze. Było super. Szkoda tylko, że nie mam towarzysza do takich szybkich wycieczek.

Kolejny potreningowy koktalj: (standardowo) mleko, lód, banan + 1,5 nektarynki.  KOCHAM! <3


sobota, 27 lipca 2013

Dwa tygodnie mocno pracowite zakończone. Przede mną woodstock i sierpień pełen siłowni i nauki do poprawek.
Tymczasem... jestem właśnie po treningu. Zrobiłam dziś prawie 20 km na rolkach + 3 absy które wrzuciłam w poprzednim poście. Oczywiście, jak zwykle w połowie jazdy wyłączyło mi się endomondo. Nie rozumiem czemu tak się dzieje. Też Wam robi takie psikusy ta aplikacja?

Po treningu zrobiłam sobie pyszny koktajl.
 Kostki lodu, trochę mleka, borówki i banan <3 Był rewelacyjny, orzeźwiający. W sam raz na "po treningu" i w sam raz na gorące dni.

A tu leżę po treningu. Idealnie widać ile brzucha muszę jeszcze zrzucić :/


A na koniec macie jeszcze Justina! ;D

Justin Timberlake - Tunnel Vision (Explicit) from adio686 on Vimeo.

czwartek, 18 lipca 2013

Mój dzisiejszy trening

Bieganie było najgorsze, bo zawsze mam na smyczy psa, który jest szybszy ode mnie, a dziś pies był wyjątkowo leniwy i raczej musiałam go ciągnąć niż za nim biec :(


Po bieganiu poćwiczyłam z Ewką


A potem zrobiłam 3 absy

'
W turbo jak zwykle najgorszej było do 5 rundy. A w absie hmmm chyba ostatnie ćwiczenia :P Zdecydowanie polecam taki zestawik, ciężko, ale cudownie ;D

Praca wre!

Tylko krótka notka.
Byłam już 3 raz na basenie. Wczoraj zrobiłam po raz drugi 2 km. Za pierwszym razem zmieściłam się w godzinie. Wczoraj 2 km zrobiłam w 45 minut. Idzie do przodu wszystko.
Trochę teraz pracuję więc jedyne co robię w ciagu dnia to praca i trening... ewentualnie po treningu mała przechadzka po mieście tak jak wczoraj.
Dziś trochę biegu i chyba walnę Killera ;D

Nadal lubię.

sobota, 13 lipca 2013

Pływam znów!

Popływałam! :D
     Wybrałam się dziś na basen poprawić sobie humor. 
     Moja historia związana z basenem jest całkiem długa i zawiła. Kiedyś trenowałam, całkiem mocno, był okres, że dwa razy dziennie. Potem jakoś się rozpadło, namieszało i nawet nie wiem czemu przestałam. Niby co jakiś czas wpadałam na basen, ale to już nie były treningi. Po drodze zrobiłam ratownika WOPR, patent motorowodny. No i w 3 klasie liceum wróciłam na rok na basen, pływałam chyba, żeby się wyżyć i nie myśleć o maturze. Poza tym miałam wtedy bardzo fajną ekipę na basenie. Było nas 4-8 osób codziennie no i tak siebie nawzajem nakręcaliśmy do pływania. Potem poszłam na studia, od razu zapisałam się do sekcji w AZS-ie, ale przy mojej ilości zajęć nie miałam szans na pływanie, ponieważ basen jest na drugim końcu miasta i szczerze mówiąc wkurzało i męczyło mnie te dojeżdżanie więc dałam sobie spokój.
     Studiuję w Toruniu i basen miejski w centrum miasta jest taką tragedią, że nie będę komentować. PRL, brud, syf i ubóstwo. Dlatego byłam tam raz i więcej nie pójdę. Na szczęście buduje się basen uniwersytecki. Miał być czynny w kwietniu, ale jak to zwykle z takimi budynkami - może otworzą go w październiku.
Tak, więc jak zrezygnowałam z AZSu to przestałam pływać całkowicie. Przez pewien czas mi tego brakowało, a potem się przyzwyczaiłam do braku chloru. Byłam w grudniu na basenie i w ogóle stwierdziłam, że już tego nie kocham. Zmęczyłam się wtedy po 200 m w wodzie i wkurzona wróciłam do domu. Ale co się dziwić... byłam w zerowej kondycji.
     Dziś było dużo lepiej. Od początku czułam, że mam siłę pływać, każdy basen przychodził z lekkością. Było fajnie! Wydaje mi się, że zawdzięczam to wszystkim ćwiczeniom na siłowni i poza nią.
No i w taki sposób zrobiłam sobie dziś 1,5 km (50 długości basenu). Chyba znów kocham wodę, chyba po prostu byliśmy w separacji, a teraz do siebie wrócimy. Mam nadzieję! :D
Moje ulubiona wodna grafika . Michael Phelps and Julian Moore for Disney.
     Ogólnie oprócz miłości do wody, darzę też miłością mój basen w mieście rodzinnym. Spędziłam na nim pół życia. Do tej pory pracuje sporo tych samych ratowników co wtedy. Zawsze gdy pójdę na basen, ktoś spyta co u mnie, pogada, pośmiejemy się. Zawsze na maksa mnie to relaksuje. Jest po prostu fajnie! :D
Planuję przez najbliższe 3 tygodnie trochę popływać. Oby tylko nie weszło mi w barki, bo to zawsze był mój kompleks! :/ (Serio bardzo szybko mi rosną barki)

A jak pływam? Ogólnie nie lubię pływać długimi dystansami. Lubię krótkie przerwy i zmiany stylów.
Kiedyś pływałam setkami... np. 400 m + 400 m + 200m .... 
Potem kumpel wkręcił mi, że łatwiej jest po 10 długości basenu... wtedy kilometr robimy na 4 razy, a nie na 5 razy. No i robię takie dyszki
Dziś pływałam tak:
-250 m kraul, 
-100 m żaba, 50 m kraul, 100 m żaba  
(czyli 20 długości - 500 m)
I to wszystko powtórzyłam 3 razy ;D

Z czasem będę pływać więcej i patrzeć na czas. Dziś zajęło mi to mniej więcej 40 minut, ale dokładnie nie mam pojęcia, bo nie płynęłam na czas a raczej na rozpływanie.

A Wy pływacie? 

piątek, 12 lipca 2013

Nightskating Havai i nowy kostium na basen!

Mój drugi Warszawski Nightskating w tym roku. We wtorek, na rozgrzewkę, zrobiłam sobie 12 km na rolkach po mieście. Wczoraj przewidziane było 19 km ulicami Warszawy, więc nie byłam zbyt przerażona. CO lepsze, był to nightskating w stylu hawajskim! :D
 Bałam się tylko o moje kostki, które ostatnio niemiłosiernie się obcierają. No i trochę o kolana, które dają się we znaki na rolkach i rowerze.
Ola, Pan z genialnym strojem i ja :D
Tym razem na przejazd pojechałam z nowo poznaną koleżanką (znalezioną na kolorowej imprezie). Ola zapoznała mnie z weteranami Nightskatingów, ludźmi którzy jeżdżą na wszystkie od samego początku. No i nie powiem... niektórzy po 60 lat, a dawali radę nawet się nie pocąc (gdy ze mnie lało się maksymalnie!!!) Tym razem jechałam z przodu peletonu, co dawało niezłego motywacyjnego kopa. Grała głośna muzyka, były okrzyki i "tańce". Nie powiem - jazda na przodzie wymaga większej odwagi i umiejętności, bo często robiło się ciasno. Czasem też ktoś się przewracał i wlatywał pod nogi ;D Ogólnie jazda na początku to zdecydowanie pozytyw, jedzie się szybciej (lub szybciej mija czas :P) i jest fajniejszy klimat niż na tyłach.
Wkurzyłam się troszkę, bo gdy dojechałam do końca okazało się, że moje endomondo nie działało. Dziś weszłam na stronę endomondo i okazało się, że przez jakiś czas aplikacja działała, a potem się wyłączyła. Kompletnie nie wiem czemu, gdyż nawet nie wyjmowałam telefonu z plecaka podczas jazdy. Z tego co się zapisało moja największa prędkość to 18,7 km/h. Całkiem nieźle! :D
Po Nightskatingu, pojechałam z nowymi znajomymi na afterparty na polach mokotowskich (+4 km na rolkach), tam posiedzieliśmy, odpoczęliśmy, a potem wróciłam do domku (+3 km). Tak więc przejechałam wczoraj jakieś 25 km, cieszy mnie to bardzo mocno. Jest coraz lepiej i coraz fajniej. Mam nadzieję, że dalej będę miała z kim jeździć na rolkach.
PS - kostka obtarta, ale kolana nie bolały! :D

Aaaa! I kupiłam sobie dziś kostium na basen! Nareszcie! Bo mój stary kostium nie nadawał się już do użytku. W Inter Sporcie były przeceny i dorwałam dość klasyczne Speedo za 100 zł. Cieszy mnie to.
Ooo dokładnie takie kupiłam!
A tak co do kostiumów, to trochę nie rozumiem produkcji Speedo. Przez całe życie trochę się nakupowałam ich rzeczy i wychodzi na to, że wcale nie produkują kostiumów dla pływaków. Od zawsze mam problem z dobraniem kostiumu - jeśli jest idealnie obcisły i przylegający to jest po prostu za krótki! Dziś kupiłam idealny w długości, ale wiem, że mógłby być ciaśniejszy. A przecież pływaczki są z reguły zgrabne i wysokie, wiec czemu kostiumy są krótkie?!
No cóż. Ważne, że kostium jest i już niedługo lecę na basen! :D


środa, 10 lipca 2013

Nie lubię ćwiczyć sama!

Do cholery nie mogę się dziś zebrać, jestem pełna energii, a nie mam ochoty nigdzie iść. Jutro nightskating, a dzis jakoś brak motywacji. W moim mieście nie ma z kim wyjść na rolki, rower czy cokolwiek A już serio mam dosyć samotnych treningów, trening w parze to jakoś przyjemniej :/

wtorek, 9 lipca 2013

Już zaraz nightskating po raz drugi!

11,87 km na rolkach dziś.Taka mini rozgrzewka przed nightskatingiem. Już się nie mogę doczekać!

Kolorowy festiwal

Ostatnie dni mijają całkiem pozytywnie. Będąc w domu nadal robię treningi. Mam młodego psa, więc biegam z nim jakies 20-30 minut dziennie, a potem robię resztę treningu np. Killer, Skalpel, Total Fitness...
Byłam w niedzielę na najpiękniejszej imprezie w życiu. Torebki kolorowego proszku, mnóstwo ludzi, tańce i szaleństwo. Festiwal Kolorów Polecam!
A wczoraj zrobiłam sobie dzień wolny od treningu, gdyż po tych kolorowych szaleństwach pojechałyśmy z dziewczynami nad wodę. Było pięknie, słonecznie, opaliłyśmy się i wyleżałyśmy. Jadąc tam nadal miałyśmy niebieskie stopy i dłonie. (Niebieski najtrudniej domyć!) Ale nad wodą się wymoczyło i umyło :P. Wieczorem, gdy wróciłam do domu poszłam jeszcze na godzinny spacer z psem ;D

edit: Zapraszam na  kolorowy bieg już pod koniec sierpnia! :D

piątek, 5 lipca 2013

Line up

Ostatni dzień w Toruniu:

-dwie kanapki z almette
-kaszanka z patelni z kromką chleba
trening - Killer z Ewka i 20 minut hula hop
-jogurt z musli
-chipsy błonnikowe 7 warzyw, 1 toruński piernik
-dwa tosty z żółtym serem i pomidorem + dwa kabanosy z kurczaka

Wróciłam wieczorem do domu, mam wielką nadzieję, że dam radę wytrwać w ćwiczeniach, motywacji i w miarę zdrowym jedzeniu. Jutro rano idę biegać! Mam mega ochotę!


środa, 3 lipca 2013

Total Fitness 2 - recenzja

        No to zrobiłam dziś pierwszy raz Total Fitness 2 z Tomkiem Choińskim. Sam Tomek sprawia wrażenie ogarniętego, ale nie zbyt pewnego przed kamerą. Na wstępie do treningu widać mega dużą różnicę w słowach Ewki i przygotowanych (wyuczonych) słowach Tomka.
        Trening ma taką formę jak pierwszy Total Fitness czyli 5 serii. W każdej 3 powtórzenia 3-ech ćwiczeń po 30 sekund (chyba ;D), a między seriami po minucie marszu. Wszystko rozpoczyna się rozgrzewką, która nie jest zbyt wymagająca, a wręcz zbyt krótka. Nie rozgrzewa np. nadgarstków, których używa się już w pierwszej serii ćwiczeń. Od razu zauważyłam, gdyż po prostu bolały mnie one przy pierwszym ćwiczeniu w pozycji do pompki. Pierwsze dwie serie są raczej spokojne i lekkie, trzecia zaczyna się szybszym ćwiczeniem, które podnosi tętno, czwarta (była dla mnie najgorsza) mocno angażuje pośladki i uda. Są w niej dwa ćwiczenia w przysiadzie - po ostatnim powtórzeniu padłam na kolana. Piąta jest już wyciskająca pot. Nie jest masakryczna, ale mocna.
Ja podczas przerw robiłam dodatkowe ćwiczenia, przedłużałam sobie brzuszki itp. Trening minął mi bardzo szybko i przyjemnie. Dużym plusem treningu jest to, że w każdej serii są ćwiczenia na brzuch. Trening jest przyjemny i dobrze się go robi. Ogólnie  nie należy do ciężkich, jest przeznaczony raczej dla osób początkujących. Ja zrobiłam po nim jeszcze abs. Minusów niestety dostrzegłam więcej. Ale to może dlatego, że ja po prostu lubię się przyczepiać ;) Po pierwsze, tak jak już pisałam, krótka rozgrzewka nie poruszająca wszystkich potrzebnych do treningu stawów i mięśni (ja następnym razem trochę pobiegam, pomacham i pokręcę wszystkim czym się da). Tomek nie zawsze mówi, że wstajemy, albo że już koniec ćwiczenia. A wiadomo, że ćwiczący nie patrzy cały czas w ekran. Trochę jest to dezorientujące. To samo niestety było w Total fitness 1. Co do moich osobistych odczuć wadą jest jeszcze to, że Ewka po prostu lepiej motywuje podczas całego treningu. Przydałyby się w czasie ćwiczeń teksty w stylu "te ćwiczenie świetnie modeluje pośladki" ;D
        Największa niespodzianka czeka nas w 5 serii. Shape serwuje nam mocnego kopa motywacyjnego w postaci Tomka bez koszulki. Nie wiem jak na innych, ale na mnie zadziałało! Zdecydowanie. Aż się mordka uśmiechała i dałam z siebie wszystko w tej ostatniej serii;D

        Troche dziwne jest też to, że trening niby jest Ewki, a prezentuje go Tomek. Razem są na okładce, Ewka robi wstęp, a potem już jej nie ma :/ Chyba fajniej byłoby gdyby prezentowali go razem.
Podsumowując - wg mnie trening lekki, przyjemny, może być częścią większego treningu. Bardzo dobrze ćwiczy się z mężczyzną na ekranie ;)

edit (dzień po): Niby lekki trening, a jednak uda czuję dzisiaj ;)

Same znaleziska.

A teraz trochę o rzeczach znalezionych, wyszukanych, ciekawych.

Fajna opcja. Coś co dostałam ostatnio w Pure. Chusteczka z dezodorantem. Coś dziwnego... ale interesującego, bo ile razy miałam tak, że potrzebowałam odświeżenia podczas podróży, gdzieś w trasie, gdzie jest gorąco i nie ma w danej chwili opcji na prysznic. Sprawdziłam taką chusteczkę w ten weekend, gdy byłam nad morzem. No i rzeczywiście, działa i daje minimalne poczucie świeżości na długi okres. Ogólnie zrobiona jest identycznie jak wszystkie inne mokre chusteczki, tyle ze nasączona jest antyperspirantem. Jeszcze nie spotkałam ich w drogeriach, a jak spotkam to na pewno kupię, bo na podróże te chusteczki są rewelacyjne. 

Na maksa prosty posiłek, na który nie wiem czemu, (moze dlatego ze nie mam zmysłu kulinarnego) nie wpadłam. Bananowy omlet. Wejdźcie i obczajcie. To takie proste... wystarczy zblenderować banana (albo truskawki, jagody, maliny, cokolwiek) i będą pyszne owocowe omlety (albo naleśniki) Tak banalne, a jakże pyszne!

Drugie! Znacie ZSZYWKĘ?  To strona podobna do tumblr, gdzie jest mnóstwo różnych zdjęć i obrazków. Na zszywce można znaleźć świetne pomysły na rzeczy DIY (do it yourself), wszelkie przeróbki ubrań, motywatory itp. Jak się człowiek nudzi, to warto poprzeglądać.

Kolejna opcja - chipsy błonnikowe- smakują troszeczkę jak wafle ryżowe w posypce, ale są bardziej syte i chrupkie. Znalazłam je w Polo za jakieś 2 zł za malutką paczuszkę. Kupiłam z ciekawości, można się nimi najeść. Jak ktoś mocno potrzebuje przekąski w postaci chipsów, to takie będą idealne bo zapchają i nie ma po nich ochoty na nic ;D A poza tym we włoskie na prawdę są pyszne.

Przez ostatni miesiąc testowałam też nowy balsam do ciała. Z balsamami mam od zawsze problemy. Kiedyś jak pływałam moja skóra chłonęła wszystko. Teraz, nadal jest wysuszona i potrzebuje mnóstwo nawilżenia, ale już nie przyjmuje wszystkiego. W zimę używam zawsze balsamu kakaowego Ziaji. Idealny na wieczory pod kołderka, ma przyjemny słodki zapach. Na wiosnę potrzebowałam jakiegoś odświeżenia, kupiłam więc balsam Nivea.No i był słaby. Moja skóra się po nim kleiła był dziwny... smarowałam sie wieczorem a rano nadal się kleiłam więc postanowiłam go wymienić.
Potem wzięłam sobie balsam Dove, nie jest on zbyt orzeźwiający, ma zapach migdałowy, ale za to świetnie się wchłania. Poza tym w porównaniu do nowych butelek Nivea, Dove można postawić wieczkiem w dół, co na pewno jest praktyczniejsze, gdy balsam się kończy.
Oprócz balsamu kupiłam też krem do twarzy na noc, dość tłusty i nawilżający, idealny do zmęczonej po całym dniu buzi, oraz hmmm już nie wiem jak to nazwać... jedwab? odżywkę? preparat? coś do włosów, nie psiukane, raczej w konsystencji żelu, który nakłada się na końcówki. Rewelacyjny do zniszczonych włosów, po pierwszym użyciu widać różnicę w rozczesywaniu i wyglądzie włosów.
Nowa kolekcja H&M - na maksa podoba mi się żółta sukienka, jeszcze nie widziałam jej na żywo, bo niestety nie było chwili, żeby skoczyć na wyprzedaże. Ale mam nadzieje, że w realu też jest taka fajna. W ogóle podoba mi się połączenie żółtego z czarnym.
Żródło: http://www.zeberka.pl/img_new/2013/06/hm-3-24.jpg

Jak jeść mniej - świetny tekst. Przetestowałam jeden ze sposobów - jedzenie lewą ręką. Hahaha trochę się namęczyłam. Mama wcześniej powiedziała, że dostałaby kurwicy. Ale nie jest tak źle, zdecydowanie je się wolniej i trzeba trochę posiedzieć nad talerzem. Posiłkiem jedzonym lewą ręką tak się najadłam, że nie miałam już siły na nic. Zdecydowanie działa! :D