sobota, 10 sierpnia 2013

Co zakładam na siłownię.


Napiszę dziś o kilku ciuszkach w których ćwiczę.

 Najpierw biustonosz (czyli podstawa kobiecego fitnessu!)


Na samym początku ćwiczyłam w normalnym biustonoszu na który miałam założony taki sportowy top i na to jeszcze bluzkę. Było ok… tyle, że podczas treningów zwykłe biustonosze się po prostu niszczą, często uwierają i nie pełnią swojej roli tak jak powinny. Trochę nosiłam się z kupnem sportowego biustonosza, pierwsze na co zwróciłam uwagę przy wyborze to to, aby miał on zapięcie. Nie chciałam topu tak po prostu wkładanego, bo twierdziłam (i twierdzę do tej pory), że rozciągnie się on podczas częstego zakładania i zdejmowania, i nie będzie już taki dobry. No i w końcu, wybrałam się na zakupy, przeszukałam Decathlon, sieciówki sportowe i znalazłam ten prawie idealny w sklepie Nike.

Jestem naprawdę zadowolona z kupna tego biustonosza. Dzięki temu, że jest zapinany z tyłu – mam pewność, że się nie rozciągnie i że dobrze trzyma mój biust. Zapięcie kompletnie nie uwiera, jest proste w obsłudze i w ogóle go nie czuć podczas treningu. Nie wiem tylko, czy do moich piersi nie powinnam mieć, pomimo wszystko, biustonosza, który będzie podtrzymywał je oddzielnie. Mam rozmiar małe C i w teorii do końca pewna nie jestem. No, ale w praktyce sprawdza się ten więc chyba jest ok. ;D Kupiłam rozmiar B/C. Biustonosz jest idealnie przyległy, obcisły i wygodny. Nawet podczas ciężkich treningów z mnóstwem podskoków i szeroką gamą ruchów – nic mi się nie przesuwa i nie boli, nie muszę się łapać z piersi, gdyż mój biustonosz idealnie je podtrzymuje ;D

Poza tym jest po prostu ładny. Mógłby mieć trochę żywszy kolor, ale ten też jest fajny.

Co do wad… bo przecież nie mogłoby się bez nich obyć. Biustonosz ma trochę zbyt cienkie ramiączka. Na początku stwarzało to dyskomfort i bałam się po prostu, że będzie mnie uwierać cały czas. Po czasie jednak przyzwyczaiłam się i teraz jest już ok. ;D


A teraz spodnie:

Pierwsze, które kupiłam (i moje ulubione) to Adidaski Essentials, za kolano, idealnie przyległe. Gdy je pierwszy raz przymierzyłam, szycia z tyłu wydawały mi się dziwne i krzywe. Ale stwierdziłam, że wyglądam w nich dobrze więc kupiłam. Ćwiczę w nich już kilka miesięcy i nie mam zastrzeżeń. Idealne na siłownie, na pilastes, na fitness. Można się rozciągać i można skakać. Nie spadają, nie uwierają. Dużą zaletą jest to, że mają dość wysoki stan co od razu poprawia wygląd brzucha, delikatnie opina, a przy tym nie ściągają się z tyłka np. podczas jogi. Ogólnie kocham je, są na prawdę rewelacyjne.



Kolejne spodenki to już Nike do biegania. Kupiłam je w sumie przypadkowo. Od dłuższego czasu rozglądałam się za krótkimi spodenkami na lato, ale nic konkretnego nie spotykałam. No i nagle się natknęłam na Nike Twisted Tempo Short. Są wygodne, nie uwierają, raczej nie krępują ruchów. Fajnie wyglądają, ciekawie łączą kolory. Największą ich zaletą jest to, że mają z tyłu kieszonkę idealną na telefon. Nie mam jeszcze opaski, żebym mogła biegać z telefonem na ramieniu, więc kieszonka sprawdza się idealnie podczas biegania. Poza tym zawsze mogę tam wrzucić 2 zł na wodę i klucz od domu, co na prawdę jest zbawieniem. Ponadto z tego co czytałam, wyposażone są w elementy odblaskowe (białe szycia), które widoczne są podczas wieczornych treningów. Ale tego akurat nie sprawdziłam, nie wiem czy rzeczywiście światło się odbija od tych paseczków.
Co do wad – jak to spodenki do biegania, nie zbyt nadają się na fitness. Podwijają się na dole, nie są zbyt uciągliwe co przeszkadza np. w robieniu przysiadów czy choćby skipie A. Ale i tak je kocham! Głównie za tę kieszonkę :P

 Ogólnie rzecz biorąc mam wielką nadzieję, że z nowym rokiem akademickim kupię jeszcze kilka rzeczy :D Mam ochotę na jakieś leginsy znów. Na zimę byłyby idealne. KOCHAM SPORTOWE CIUCHY!

Wykorzystano zdjęcia: www.keller-sports.com, www.fitnesstrening.pl

9 komentarzy:

  1. Ja też muszę sobie kupić coś porządnego! Pozdrawiam i zapraszam do mnie: fit-fit-and-fit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie biustonosza polecam Ci panache sport, troszkę kosztuje ale jest mega trwały, wygodny, ma szerokie ramionka i taka fajna haftkę, gdzie możesz śpiąc ramionka i schować np pod bokserką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet w Toruniu są dwa miejsca gdzie można je dostać! :D Spróbuję!

      Usuń
  3. Zakup sportowych ciuchów zawsze sprawia mi wielką frajdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten biustonosz wygląda bardzo ładnie - muszę rozejrzeć się za czymś podobnym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Em, szukam kontaktu do Ciebie i nie mogę znalezc dlatego piszę w komentarzu.
    Czasem odwiedzam blogi, nie bloguję chociaż mam masę przemyśleń na temat diety i treningów, okazje do zrobienia fajnych zdjęć nawet też, ale jakoś totalne graficzne beztalencie ze mnie ;)
    Niewazne.

    Nawet nazwa Twojego bloga trafia mnie prosto w serce. Też byłam najgrubsza w życiu. i też "nie będę" , kiedy obudziłam się pewnego dnia, poszłam "na wagę" byłam pewna że to koniec, ze juz nigdy nie schudne nawet 5 kg a co dopiero 15 do w miarę wymarzonej wagi. Ale spróbowalam i udało się!
    Świetnie jest móc poczytać kogos komu też się udało, bo widziałam zdjęcia przed i po Twoje i widziałam, że było naprawdę zle ;) Moje gratulacje!

    Liczyłaś kalorie podczas diety? Jak z niej wychodzisz?

    Pozdrawiam serdecznie, liczę na odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja nie byłam na diecie jako takiej. Na początku odrzuciłam fast foody, słodycze i słodkie napoje - to już mi dużo dało. Potem jak już jadłam zdrowo to zrobiłam redukcje, schudłam, ćwiczyłam i powoli zaczęłam dokładać sobie do talerza i tyle. Teraz jem zdrowo, ale zdarzają mi się wpadki. Dużo ćwiczę i jak na razie utrzymuję wagę.
      Kalorie od zawsze liczę na oko. Tzn na początku próbowałam zapisywać, ale to było dla mnie zbyt męczące więc mniej więcej ogarniam ;)

      Usuń
  6. dzięki za taką szybką odpowiedz. Czyli historia dość podobna do mojej - wgl uaktywniłam się i ją nawet trochę opisałam, a co - spróbuję!
    Dla mnie też jest mega męczące jakieś równania "na krzyż" , ważenia, chociaż nie zważonego makaronu nie zjem za nic na świecie;)
    Dzięki raz jeszcze ;*

    OdpowiedzUsuń