sobota, 21 września 2013

Osz choroba, ale dziś dobrze zrobiłam!


Piękny dzień! Słońce! Ciepło! Wspaniałe, niebieskie niebo...

Rusz dupę i idź na spacer! Trzeba korzystać puki jest ładnie, bo zaraz się skończy!

Ja dzisiaj pomimo końcówki choroby, wybrałam się na siłownię.  
No nie mogłam wytrzymać już do cholery jasnej! 
        Już wczoraj zrobiłam sobie w domu mały trening (10 minut rozgrzewki cardio +30 minut abs). Choroba wykończyła mój organizm i wykończyła mój mózg, który codziennie mi mówił "Idź na siłownię! Rusz się! Nie bądź leniem!"
Moja biedna główka jest już przyzwyczajona do tego, żeby wmawiać mi to na co nie mam siły. Tzn... z reguły nie mam siły, ale główka mi karze więc idę i wtedy już siłę mam. Bardzo mądra główka.
Rozkmina końca lata.
Od poniedziałku chorowałam, od środy mnie nosiło. Chciałam iść na dancehall, który jest nowością w pure'owym grafiku, ale stwierdziłam, że chorobę trzeba poczekać. No i leżałam, i leżałam, piłam mleko z czosnkiem i herbatki, aż do dziś. Zebrałam się rano i poszłam na 1,5h cyclingu. Było dobrze. Trening na szczęście nie był ciężki.
Najlepsze było, gdy wracałam. Właśnie wtedy zakochałam się w dzisiejszym dniu. Świeciło słońce, grzało mi w twarz. Szłam sobie w dresie ulicami, a potem parkiem i śmiałam się sama do siebie, że jest tak fajnie.
        Czasem ludzie tak mają... są tak szczęśliwi, że się smieją jak głupki, a ludzie na ulicy myślą, że coś z nimi nie tak. Ja takie śmiechujki mam głównie w okresach zmęczenia po treningu. Albo gdy zrobię coś nowego... albo gdy cały dzień płynę kajakiem... albo cały dzień spędzę na stoku ze snowboardem. To mnie najbardziej uszczęśliwia. Czasem nawet myślę, że moje życie powinno polegać tylko na tym. Tylko na sporcie. Ale z drugiej strony... czy jest możliwe, żeby zajmować się w życiu tylko tą największą pasją? Są przecież inne zainteresowania, rzeczy bardziej dochodowe, bardziej konkretne.
Na czym skupić się najbardziej?
Na co przeznaczyć najwięcej czasu?
Czemu oddać się bez pochamowania?
Totalnie w tym momencie nie wiem. Czy poświęcając się temu co uwielbiam , nie dotrę do momentu w którym jedyne co mi zostanie w życiu to brak pieniędzy na życie i pasja która straci sens?

Let's sweat!

1 komentarz:

  1. Swego czasu chciałam coś na teraz. Nigdy nie czerpałam szczęścia z dotychczasowych osiągnięć. Chcę schudnąć, nie wychodzi mi, ale przecież schudłam już 15kg. Chcę wyjść z domu, do pracy, ale nie mogę, więc idę na studia. Chcę iść biegać, ale leje, więc poświęcam się drugiej pasji- tańcu. Przecież życie na tym polega. Masz większe hobby, życiowe drogi i te mniejsze. Każda z nich jest ważna :) Czemu masz oddać się bez pohamowania? Życiu! ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń