środa, 20 lutego 2013

Day 36

A może by posta napisać?
Najpierw standardowo co dzieś zjadłam
-activia zbożowa z musli
-po treningu dwa sucharki -jeden z serkiem drugi z wędliną (niestety nie było czasu na nic innego i jadłam je w przelocie dom-tramwaj)
-małe spagetti w barze Adaś (jadłam je chyba 3 raz w życiu. Ogólnie rzecz biorąc spagetti nie lubię. Wkurza mnie makaron.... Nie lubię go bo jest cienki i przelatuje miedzy zębami i nigdy nie moge trafić, żeby pogryźć i w końcu połykam i boli mnie potem brzuch. Dziś jakoś ochota mnie naszła - i nie żałuję. Kroiłam sobie makaron na maluteńkie kluseczki i po wymieszaniu mialam praktycznie papkę którą mogłam zjeść ;D I był smaczny!)
-jabłko
-dwie kanapki pelnoziarniste z twarożkiem i pomidorem
-trochę musli + 4 chipsy (tak wiem, zgrzeszyłam... a jutro nie odpracuję bo mam wf i w ciagu dnia nie mam czasu skonczyć do Pure. Tzn czas jest.... mam idealną przerwę między zajęciami, żeby do Pure latać - tyle że, jutro muszę pisać i robić prezentację. Wiec Purowy czas przeznaczę na bibliotekę.

A no właśnie, jak już jestem w temacie Pure'a. Za każdym razem gdy idę na bieżnię planuję zabrać ze sobą telefon, żeby zrobić zdjęcie  tego co przebiegłam to zapominam... a potem zapominam ile przebieglam itp. Wiem, na pewno że początek to 15 minut marszu a potem interwał 9-12km/h. Po interwale wcisnęłam pausę.... a potem zamiast startu - stop... i tak mi się wynik skasował i musiałam kolejne pol godziny biec na nowo :P No ale podsumowując - godzinę biegłam. I się spociłam - to najważniejsze ;D Tylko znow mnie łapała mocna kolka. Już myślałam, że będę miała problem z bieganiem. Ale jakoś pooddychałam, spokojnie i głęboko... maszerowałam i oddychałam i jakoś przeszło. I potem w czasie biegu już nic nie było. Za to pojawił się inny problem. Na maksa poobcieraly mi się pachy od bluzki/biustonosza? Do teraz mnie bolą :/ Jak maszerowałam to musiałam trzymac ręce na biodrach. Nie wiem o co chodzi haha :D Pierwszy raz takie cos. Wiem, że mam wrażliwą skórę no ale nawet na siłowni no? Zawsze kurde musi coś mi się dziać. Nie można spokojnie, normalnie pobiegać :D
Kontynuując - nosi mnie na nowy ciuszek. Po 1. MUSZĘ kupić sobie jakies leginsy na siłownię bo moje już tak prześwitują, że się wstydzę tam chodzić. Po 2. Biustonosz. Mam problem bo mam powiedzmy, że spore cycki (jak na moje oko) i mnie często bolą. Muszę miec biustonosz który je idealnie ściśnie i będą bez ruchu. A taki kupic to problem. Aktualnie ćwiczę w dwóch. Jeden zwykły mój normalny, drugi sportowy miękki, który mi opina. I w sumie jest ok. Ale zawsze ten ktory jest pod spodem się niszczy. Wolałabym mieć jeden sportowy do zapocenia i tyle. Po 3 - buty. Nie są mi potrzebne ale mam na nie fazę. I znalazłam nawet jedne takie co się jaram. Na maksa podoba mi się to, że są takie jakby łączone z dwóch butów. Może ten szary tył nie do końca jest fantastyczny - ale całość? BOSKA!
No i po 4. -ROWER. Niestety nie mam na niego zbyt wiele funduszy. Muszę go kupić raczej do celów transportowych niż fitnessowych. Ważne by jeździł i był tani... i może jeszcze miał koszyk z przodu na torbę z rzeczami ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz