wtorek, 12 marca 2013

Day 56

No i dotarłam! Taaak! Dałam radę pójść do Pure. Byłam na ABT było ok, potem zostałam na Zumbie, ale wytrzymałam tylko 15 minut. Kompletnie mi odebrało siły więc wróciłam do domu, żeby posiedzieć, zjeść coś, odpocząć po zabieganym dniu. Jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo zmęczona po jakimkolwiek treningu. Do tej pory mi się nogi trzęsą :/ Jednak treningi w pierwszy dzień okresu to nie zbyt dobry pomysł.

Co jadłam. Słabo, słabo. Czasu nie było
-dwa jajka na twardo i kanapka z almette ogórkowym
-jogurt waniliowy 0% Jovi. I się na maksa zdziwiłam bo był taki pyszny! Polecam! Ja znalazłam w Żabce, mam nadzieje, że spotkam też inne smaki i będą tak pyszne jak waniliowy
-zupka grzybowa na wydziale i ciasteczka bellvita z owocami
-4 paluszki rybne z warzywami z patelni
trening
-dwa sandwicze z serem, wedlina i pomidorem, płatki z mlekiem (jakieś nowe kupiłam, są pyszne, nie sprawdziłam jak z ich składem, później to zrobię ;D), dwie kanapki z almette i dżemem

Padam! A do tego kanapki na kolacje byly z wiejskiego jakiegoś bladego chleba i wcale sie nie najadłam nimi ;( Chłopaki go kupili no i nic nie poradzę :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz